Czytelnia...

Tai chi i nadciśnienie.

Jak tai chi wpływa na nadciśnienie.

Pozytywny wpływ ćwiczenia tai chi na zdrowie, samopoczucie i ogólny dobrostan ciała i umysłu potwierdzają subiektywnie całe rzesze zapalonych praktyków. Dzisiaj w ramach cyklu: „Szkiełko i oko” zobaczymy, co mówią badania naukowe o wpływie tej formy aktywności mentalno-fizycznej (z angielska określanej jako klasyczne ćwiczenia mind-body) na ciśnienie krwi, a konkretnie na nadciśnienie. Oczywiście, jako przykład posłuży nam konkretna publikacja naukowa.

Oto, oczom naszym jawi się artykuł pod oryginalnym tytułem: Meta-Analysis of Randomized Controlled Trials of the Effects of Tai Chi on Blood Pressure (w wolnym tłumaczeniu: Metaanaliza randomizowanych, kontrolowanych badań nad wpływem Tai Chi na ciśnienie krwi), który ukazał się w roku 2020 w czasopiśmie Evidence-Based Complementary and Alternative Medicine (Medycyna alternatywna i komplementarna oparta na faktach). Napisała go trójka chińskich badaczy: Xiaosheng Dong, Meng Ding oraz Xiangren Yi.

Dla porządku jeszcze tradycyjnie kilka słów o czasopiśmie. Zgodnie z opisem zajmuje się ono badaniami, przede wszystkim, systemów dawnej medycyny azjatyckiej, poszukując naukowych podstaw dla obserwowanych w nich zjawisk. Zachęca do prowadzenia rygorystycznych badań według współczesnych metodologii, aby w ten sposób połączyć starożytny świat medycyny komplementarnej i alternatywnej ze współczesnym światem nauki. Brzmi zachęcająco. Jest to czasopismo recenzowane, międzynarodowe, o „Impakt Faktorze” (Impact Factor) wynoszącym 2.63 (całkiem przyzwoicie).

Ale przejdźmy do meritum. Ciśnienie tętnicze krwi to siła nacisku, jaką płynąca krew wywiera na ściany tętnic. W praktyce mierzymy dwie skrajne wartości: maksymalną, podczas skurczu serca, którą nazywamy ciśnieniem skurczowym, oraz minimalną, mierzoną podczas rozkurczu – nazywaną ciśnieniem rozkurczowym. Na początek zobaczmy, jak wygląda norma. Średnie ciśnienie krwi u dorosłego człowieka wynosi 120/80 mm Hg (jako pierwsze podaje się ciśnienie skurczowe), przy czym wartości te mogą wahać się w pewnych naturalnych przedziałach: ciśnienie skurczowe zwykle mieści się w zakresie od 90 do 135 mm Hg, a rozkurczowe to 50-90 mm Hg.

W przytaczanej pracy jest mowa o nadciśnieniu więc zobaczymy, z czym mamy do czynienia. O nadciśnieniu mówimy w momencie, gdy ciśnienie skurczowe przekracza 140 mm Hg lub rozkurczowe jest wyższe niż 90 mm Hg. Kolejny stopień to hipertensja umiarkowana, a gdy osiągnie wartości powyżej 180 mm Hg dla ciśnienia skurczowego i 110 mm Hg dla ciśnienia rozkurczowego mówimy o nadciśnieniu ciężkim.

Wróćmy jednak do naszej publikacji. Jest ona, podobnie jak przytaczane już wcześniej w cyklu „Szkiełko i oko”, metaanalizą, czyli bazuje na wcześniejszych badaniach, dobranych w ten sposób, aby dało się je między sobą porównać a wyniki wykorzystać w jednej zbiorczej analizie statystycznej. W badaniach nie stawiano limitu wieku ani płci. Pacjenci mieli od ok. 20 do ok. 67 lat. Grupa badawcza ćwiczyła tai chi, a grupa kontrolna, albo nie wykonywała żadnej aktywności fizycznej, albo stosowała klasyczne ćwiczenia aerobowe w postaci biegania lub chodzenia, ewentualnie jogę. Praktyka tai chi obejmowała zajęcia prowadzone od dwóch do sześciu miesięcy, z intensywnością od 1 do 7 na tydzień, przy czym im rzadziej, tym z reguły dłużnej (od 30 min do 120 min, ale najczęściej przewijało się 60 min na sesję treningową). Uwzględniano tylko te prace, w których wykonywano pomiary ciśnienia krwi skurczowego i rozkurczowego. Wykluczono natomiast wszystkie prace, w których podawane były leki obniżające ciśnienie lub stosowane były równolegle inne terapie mające wpływ na ciśnienie krwi.

Na początku procedury udało się znaleźć 948 prac, które po przejściu przez gęste sito wykluczeń skurczyły się do 24 artykułów (6 po angielsku i 18 po chińsku). W pracach tych przeanalizowano łącznie 1608 przypadków, a więc uzbierała się dość spora próba badawcza. Ćwiczono styl Chen i Yang, jednak w większości prac nie sprecyzowano niestety stylu. Brak spójnej metodyki prowadzonych ćwiczeń tradycyjnie już stanowi główną bolączkę tego typu metaanaliz i jednym z wniosków końcowych jest jak zwykle apel o ujednolicenie jej w przyszłych badaniach. Zobaczmy jednak, co udało się wyciągnąć z tych badań.

Wyniki podzielono pod względem rodzaju mierzonego ciśnienia (skurczowe lub rozkurczowe) oraz grupy kontrolnej (niećwicząca i ćwicząca, ale coś innego niż tai chi).

Ciśnienie skurczowe – tai chi kontra niećwiczący

W tym przypadku tai chi wykazało statystycznie istotny efekt w postaci obniżenia ciśnienia krwi w stosunku do grupy kontrolnej. W podgrupie osób z nadciśnieniem był to spadek o 8,65 mm Hg, w podgrupie z ciśnieniem normalnym różnica była mniejsza (2,86).

Ciśnienie skurczowe – tai chi kontra ćwiczący inne rzeczy

W tej kombinacji też wystąpiła różnica na korzyść tai chi, ale była znacznie mniejsza i statystycznie nie dało się jej udowodnić.

Ciśnienie rozkurczowe – tai chi kontra niećwiczący

Tutaj również tai chi wykazało statystycznie istotny efekt w postaci obniżenia ciśnienia krwi w stosunku do grupy kontrolnej. W podgrupie osób z nadciśnieniem był to spadek o 4,80 mm Hg, w podgrupie z ciśnieniem normalnym różnica była mniejsza (2,20).

Ciśnienie rozkurczowe – tai chi kontra ćwiczący inne rzeczy

W tej kombinacji różnica była znacznie mniejsza i statystycznie nieistotna.

Podsumowując

Co z tego wszystkiego wynika? Autorzy zwracają uwagę na to, że ćwiczenia aerobowe o średniej intensywności są jednym z elementów, poza dietą, które są zalecane do regulacji ciśnienia krwi, zwłaszcza przy mniejszych problemach, gdy nie ma jeszcze potrzeby zastosowania farmakoterapii. Wcześniejsze badania dowodziły ich skuteczności w zmniejszaniu ciśnienia zarówno skurczowego, jak i rozkurczowego. Jak to się ma do przedstawionych tu wyników? Otóż w przypadku lekkiego nadciśnienia lepiej ćwiczyć tai chi, niż nic nie robić :). Choć z badań wynika, że nie musi być to koniecznie tai chi, ważne, żeby w ogóle się ruszać, regularnie, ze średnią intensywnością. I tu autorzy upatrują pewnej przewagi tai chi na innymi rodzajami praktyki aerobowej, co jest związane z tym, że standardowy zestaw ćwiczeń, wykonywany czysto mechanicznie, pacjentom szybko się nudzi i zaprzestają oni regularnej praktyki, a tai chi jednak wciąga, często na lata. Jako kolejne atuty autorzy punktują, że tai chi to odpowiednia intensywność ćwiczeń, łagodna forma (choć praktycy wiedzą, że może być intensywna i wcale nie taka łagodna), nie wymaga dużo miejsca i sprzętów oraz może być praktykowana zarówno indywidualnie, jak i w grupach.

Wniosek końcowy jest taki, że tai chi, ćwiczone mądrze i z głową, może stanowić świetny sposób profilaktyki zdrowotnej oraz regulować ciśnienie krwi, a gdy już pojawi się nadciśnienie to w początkowej fazie, może w pewnych warunkach, wystarczyć do unormowania problemów. Ale o tym, praktycy tai chi już od dawna wiedzą, a tych, którzy jeszcze nie wiedzą, zapraszamy, żeby spróbowali i przekonali się na własnej skórze, że lepiej zapobiegać, niż później leczyć. A do tego tai chi nadaje się doskonale, trzeba tylko chcieć i znaleźć sobie dobrego nauczyciela.

Marcin Zarek, 02.02.2022

Photo by Ryan Moulton on Unsplash


Jeżeli po przeczytaniu tekstu masz jakieś pytania, napisz do mnie na adres: chen@taichinawoli.pl
Jeżeli podobał ci się ten tekst, podziel się nim ze znajomym wysyłając mu ten link, lub udostępniając na FB.